Grudniownik i losowanie razy trzy

Witajcie, moje kochane!

Dziś będą dwa tematy. Po pierwsze – chciałam Wam pokazać kalendarzyk adwentowy (zwany „grudniownikiem”), którego tworzenie bardzo umiliło mi czas choroby. Oto on!

Na okładce są prawdziwe szyszeczki.

Na poszczególnych stronach można nakleić maleńkie zdjęcia lub zapisać, co ważnego wydarzyło się danego dnia. Większe zdjęcia można włożyć w kieszenie pomiędzy stronami, po uprzednim wyjęciu z nich tagów.

 

Na ostatniej stronie jest kieszonka, a w niej kolejne tagi i mała kopertka.

Tutaj wszystkie wyjęte tagi:

A teraz sprawa druga – pora na rozstrzygnięcie małego candy z okazji setnego posta. Komisja w znanym Wam składzie: Aleksander, Mysia i Marylka czuwała nad prawidłowym przebiegiem losowania. Czuwała też Mamcia, niewidoczna w kadrze. Losowania dokonała moja własna łapka, grzebiąc w koszyczku od Anitki, który już po raz drugi wystąpił w roli bębna maszyny losującej.

I już wiemy, że jesienny maluch wędruje do Ani – Pawanny.

Ponieważ pozytywny dębowiaczek też zyskał Waszą przychylność, dorzuciłam go do candy i wylosowałam drugą osobę.

Dębowiaczek wraz z całym jego pozytywnym przesłaniem powędruje do Wehlen. A w ramach rehabilitacji za pomylenie wilka z lisem, dołożę do środka jakiegoś wilczego taga.

Rosjanie mówią, że „Бог троицу любит” więc trzeba losować trzeci raz. Bo przecież grudniownik też chce do kogoś należeć. Losujemy więc…

Danusiu, mam nadzieję, że ten skromny kalendarzyk umili Ci czas oczekiwania na Święta.

Gratuluję serdecznie, kochane Dziewczyny! A Wam wszystkim serdecznie dziękuję za udział w zabawie i już dziś zapraszam do następnej.

Uściski,

Gosia