Moi kochani, dziękuję za wszystkie wspaniałe komentarze pod
postem dotyczącym albumu dla Basi. Już wkrótce kolejny album, tym razem dla… A właśnie
nie zdradzę dla kogo:)
A dziś kartka – pudełko zrobiona na prośbę koleżanki mojej
Mamy. Pudełeczko jest przeznaczone dla osoby przebywającej w szpitalu; mam
nadzieję, że kompozycja kwiatowo – motylowo – ptasia choć troszkę ją rozweseli.
Pudełeczko oczywiście składa się na płasko i pięknie mieści w kopercie (po
uprzednim odpięciu klamerki z kwiatkiem).
A o co chodzi z tymi tytułowymi nogami? Ano z racji nagłego
wybuchu upałów i pożegnania się z rajstopami, postanowiłam wczoraj posmarować
swoje blade odnóża samoopalaczem, by kusić wspaniałą opalenizną (choć moje
kształty mogłyby skusić najwyżej mistrza Rubensa:) Operację przeprowadziłam późnym wieczorem, używając …
zeszłorocznego samoopalacza, który znalazłam w czeluściach szafki. Rano wstałam
rześka jak skowronek i podążyłam na targ, by nabyć świeżą zieleninkę. Gdy tak
dumnie kroczyłam na swych „opalonych” nogach, usłyszałam za sobą słowa,
wypowiedziane głośno i dobitnie dziecięcym głosikiem: „Mamo, ale pani ma brudne
nogi”. Gdy w domu poddałam się dokładnym oględzinom, odkryłam z tyłu smugi w
różnych odcieniach żółto – brunatnych, malowniczo kontrastujące z bielą moich
łydek Cóż, artystka… Po umieszczeniu odnóży w wannie szorowałam je długo i
solennie i powiem Wam jedno – jeśli szukacie trwałego, wodoodpornego
samoopalacza, to polecam Ziaję (zwłaszcza z zeszłego roku:)
Serdecznie Was pozdrawiam i życzę wspaniałego weekendu,
Gosia
I właśnie dlatego nie używam samoopalacza, a balsamu brązującego. Pudełko piękne, na pewno ucieszy obdarowaną.
OdpowiedzUsuńBalsam mówisz? Ale chyba nie odważę się już z niczym eksperymentować.
UsuńPozdrawiam ciepło:)
Balsam nie wnika tak głęboko w skórę jak samoopalacz i ewentualne smugi jest o wiele łatwiej zmyć szorstką gąbką czy pilingiem. Minus - brudzi ubranie, o białej bieliźnie można zapomnieć.
UsuńRozbawiłaś mnie Małgosiu swoimi odnóżami- pamiętam jak moja córka chciała szybko zrobić wrażenie opalonej; całej opalonej. Zrobiła, a jakże, wrażenie wpisujące się w długoletnią pamięć. I to świeżutkim samoopalaczem z tzw. "wysokiej póki". Do dziś wspomina tamten dzień, jak zbliża się lato, ja też, i obie mamy ubaw :p Kartka- pudełeczko, czy pudełeczko- kartka, fantastyczne! I gdzieś Ty się, Dziewczyno, tak długo uchowała!?... Cieplutko, aczkolwiek burzowo, pozdrawiam z powiewem świeżego powietrza. Teraz dopiero przyroda odżyje- już zieleń staje się bardziej soczysta ;)))
OdpowiedzUsuńJadziu, dobrze mi tak za mój przypływ próżności:) Teraz będę z dumą świecić białymi łydkami.
UsuńDziękuję za dobre słówko o pudełeczku i pozdrawiam lekkim szmerem deszczu:)
Piękne pudełeczko Małgosiu :)
OdpowiedzUsuńAleś mnie ubawiła z tymi odnóżami :) Ja należę do tych z bardzo jasną karnacją i jeszcze opalam się na czerwono, ale samoopalacze omijam szerokim łukiem :)
Straszę każdego roku wszystkich w koło :) mogłabym być hrabianką z niebieskimi żyłami :) heheh...
Dziękuję, Ulciu.
UsuńOj, teraz i ja będę omijać samoopalacze, w końcu lepiej biała niż brudna:)
Pozdrawiam bardzo serdecznie:)
Prześliczna kartka. Wciąż nie mogę się nadziwić jak to zmyślnie można poskładać :-). Jest cudnie!
OdpowiedzUsuńMałgosiu, też miewam przygody z samoopalaczami i bronzerami - aktualnie mam kropki na stopach których nie mogę się pozbyć, bo jeszcze dobrze mi nie zeszła skóra po masce złuszczającej a już posmarowałam nogi samoopalaczem :-). Właśnie przezornie wyrzuciłam wszystkie zeszłoroczne kosmetyki :-). Opalać się nie lubię i nie mogę, więc ciągle eksperymentuję.
Pozdrawiam :-)
Beatko, to pudełko wbrew pozorom jest bardzo proste do zrobienia.
UsuńMoje eksperymenty z poprawianiem wyglądu zazwyczaj kończą się komicznie, w stylu brwi kominiarza po samodzielnym nałożeniu henny lub opłakanych skutków cieniowania grzywki nożyczkami do paznokci. Dobrze, że mam jako taki dystans do siebie, bobym z domu nie wyszła:)
Pozdrawiam cieplutko:)
Ja też z tych "bladych", taki przypadek też przerabiałam. Za to pudełko śliczne stworzyłaś, podoba mi się, że się składa na płasko. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńGosiu, pocieszyłaś mnie, ze nie jestem sama w swojej bladej niedoli:)
UsuńI dziękuję za miłe słowa o pudełeczku.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)
Małgosiu! Karteczka- pudełko jest cudowne, na pewno obdarowaną osobę ucieszy, cała wiosna jest w tym pudełeczku są i kwiatki i ptaszki więc nie może się nie podobać. Przygodę miałaś nie złą, - Pozdrawiam Cię serdecznie
OdpowiedzUsuńKrysiu, dziękuje Ci serdecznie, zależało mi, żeby ta nieznana mi osoba mogła się choć troszkę uśmiechnąć w swojej niedoli.
UsuńA co do przygody, to dobrze mi tak za mój przypływ próżności:)
Pozdrawiam Cię z serca.
Piękne pudełeczko, Małgosiu :) a historia z opalaczem po raz kolejny utwierdza mnie w przekonaniu, by trzymać się od nich z dala... zawsze obawiam się właśnie takiego efektu ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAgnieszko, dziękuję. I sama też będę się trzymać z daleka od samoopalaczy, by po raz kolejny nie wyjść na brudaska:):)
UsuńPozdrawiam cieplutko:)
A gdzie zdjęcie tego artystyczne go malowidła - haha :) Dzieci są szczere do bólu :) Pudełeczko prima sort, na pewno przyniesie uśmiech :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAniu, że też nie wpadłam na to, żeby uwiecznić takie arcydzieło!
UsuńTrudno, przepadnie w niebycie:)
Pozdrawiam cieplutko i serdecznie:)
Piękne pudełeczko. Przychylam się do słów Jadzi, gdzieżeś Ty się ukrywała zdolniacho, że dopiero teraz mamy okazję podziwiać takie cudeńka. Obdarowana będzie miała namiastkę normalności na szafce przy łóżku szpitalnym, wiem co to znaczy dla chorej osoby.
OdpowiedzUsuńCo do samoopalacza i tych brudnych nóg, to nie przejmuj się, zdaj się na naturalny wygląd. Ja też z tych, co ze słońcem się nie lubimy i od wielu lat z ciemnej karnacji zostało wspomnienie; jak rok długi, tak ja wiecznie blada, niczym młynarz.
Taką mam nadzieję, Danusiu, że to pudełeczko choć minimalnie ubarwi szpitalną szarzyznę...
UsuńGeneralnie blade nogi mi jakoś tam nie przeszkadzają, sama nie wiem co mnie podkusiło:) Taki powiew próżności:):):)
Pozdrawiam ciepło i niedzielnie.
Ubawiłaś mnie kochana do łez, a że mam bujną wyobraźnię to cała scenka łacznie z Twoją zdziwioną miną stanęła mi przed oczami. No nieźle. Przyznam, że ja nie uzywam tego typu preparatów, ale znam z opowieści bratowej, ze różnie z tym bywa. Twoje pudełeczko jak zwykle zachwyca dokładnością wykonania i piękną kompozycją. Ciszę sie, ze mogę popatrzeć na takie wspaniałe prace i cieszę się, ze jesteś z nami. Pozdrawiam Małgoś cieplutko.
OdpowiedzUsuńOj, Haniu, sama się teraz śmieję do łez na wspomnienie tej scenki.
UsuńI ja się cieszę, że jestem tu z Wami, przez ten krótki czas znalazłam więcej życzliwych dusz niż przez całe dotychczasowe życie.
Pozdrawiam gorąco i niedzielnie:)
Małgosiu co do samoopalacz i samego opalania to jakoś nie przepadam. Brak opalenizny wcale mi nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuńAle wracam do cudownego pudełka. Bardzo radosne i na pewno zadziała terapeutycznie. Pudełko wygląda tak jakbyś kwitnącą gałązkę razem z ptaszkiem siedzącym na niej podarował by zaśpiewał dla pokrzepienia i pociechy . Pozdrawiam serdecznie i życzę powrotu do zdrowia dla chorej.
Marzenko, dziękuję za piękne słowa. Mam taką właśnie nadzieję, że to pudełeczko choć troszkę rozjaśni szpitalną rzeczywistość tej nieznanej mi pani.
UsuńPozdrawiam ciepło i słonecznie w ten niedzielny dzionek:)
To ja spróbuję balsam brązujący:-)))
OdpowiedzUsuńPudełeczko wspaniałe Małgosiu i aż dziw, że się w kopercie mieści.
Basieńko, mieści się doskonale, gdyż po złożeniu robi się całkowicie płaskie.
UsuńŚlę ciepłe pozdrowienia na przeżywanie radosnej niedzieli.
Ja tak podejrzewałam, ja tak podejrzewałam, że agentka z Ciebie co nie miara.ja w ogólniaku miałam malowane nogi:D od tamtej pory nie używam samoopalaczy,nie boj u Rubensa ja tez bym za prima sort robiła:D Kochana a co ja mogę o tym pudełeczku?? Abrakadabra i tyle.{TBP}
OdpowiedzUsuńKochana, no mam po prostu szczęście do gaf i sytuacji trącących farsą:)Ale chociaż wesoło jest:)
UsuńDzięki za uznanie dla pudełeczka! {PBT}
Chyba jednak powinnaś Małgosiu wystawić swoje "odnóża" na słoneczko.
OdpowiedzUsuńJa już nie używam samoopalaczy. Odkąd pracuję w ogrodzie moja skóra szybko zmienia kolor - taki "efekt uboczny pracy na roli". Mam za to inny problem. Pracuję zawsze w rękawiczkach więc moje dłonie są dużo jaśniejsze od reszty i wyglądam trochę dziwacznie.
Pudełeczko wyszło prześlicznie, jesteś czarodziejką! Miłej niedzieli.
Ewciu, masz rację, że słoneczko jest lepsze. Będę się musiała z nim bardziej zaprzyjaźnić.
UsuńDziękuję z a miłe słowa o pudełeczku i pozdrawiam - bardzo serdecznie, ciepło, po prostu niedzielnie.
Pudełko jest przepiękne,pełnia lata:-)))
OdpowiedzUsuńDziękuję, Basiu i pozdrawiam:)
UsuńMiałam podobne przejścia, po samoopalaczu zawsze wyglądałam jakbym miała co najmniej żółtaczkę - nie mówiąc o dłoniach które nie pasowały do reszty - już wolę swoją bladość :)
OdpowiedzUsuńPo tym, co zobaczyłam na swoich nogach, też stwierdziłam, że wolę bladość:):):)
UsuńNormalnie uśmiałam się do łez. Och Małgosiu, Małgosiu potrafisz człowieka rozweselić i świetną anegdotką i cudną karteczką, na widok której buzia sama się uśmiecha :)
OdpowiedzUsuńLidziu, teraz sama się z tego śmieję, ale wierz mi - na początku to raczej mi się płakać chciało:):):)
UsuńDziękuję za uznanie dla tej karteczki, bardzo mi zależało, żeby budziła pozytywne uczucia i mam nadzieję, że rozweseli też panią, dla której była przeznaczona.
Pozdrawiam bardzo ciepło i prosto z serca:)
pudełeczko piękne, radosne i kolorowe ucieszy obdarowaną osobę na pewno! a co do samoopalaczy, nie wspomogę Ciebie ani opinią ani recenzją, gdyż takich specyfików nie używam...mam kawałek grządki z warzywkami i nie ma to jak takie pielenie co jakiś czas, działa jak solarium i samoopalacz w jednym.Pozdrawiam słonecznie :)
OdpowiedzUsuńBasiu, dziękuję. I masz rację - nie ma to jak ruch na słoneczku. A że chciałam przyspieszyć efekt, to wyszło jak wyszło:):):)
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie:)
Takie pudełko na szpitalnej szafce,to sama radość dla oka i duszy,cudne jest.Ja też z tych białasów jestem,,ale się specjalnie nie przejmuję-lata praktyki,wszystkich tego typu kosmetyków się boję ze względu na takie efekty.Swoje przeżyłaś,ale koleżankom uciechy nie poskąpiłaś,pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTaki chociaż plus tej mojej przygody, że mogłam trochę rozbawić koleżanki:)
UsuńPozdrawiam z serca.
Śliczne pudełeczko! Nie używam samoopalaczy na szczęście. Pozdrawiam!:))
OdpowiedzUsuńxxBasia
Dziękuję, Basiu i ciepło pozdrawiam:)
UsuńUśmiałam się serdecznie, ale fakt, dzieci są najszczersze;) Dla moich rubensowskich kształtów wystarczy odrobina słonka, już jestem jak mulatka;)
OdpowiedzUsuńPudełko piękne i bogate!
Pozdrawiam Gosiu:)
Oj, to zazdroszczę, bo ja to najwyżej różowa jak świnka Pepa:)
UsuńA szczerość dzieci jest niezrównana!
Pozdrawiam cieplutko:)
Ha ha ha ha ha;) Rozbawiłaś mnie Gosiu tym postem do łez, bo tak śmiesznie opisałaś to ,,samoopalanie";) ja kiedyś miałam podobną przygodę, ale... Aż wstyd pisać... Pudełeczko ślicznie zrobiłaś;)Kto by przypuszczał, że to cudo się składa , jak karteczka? Obdarowanej osobie, na pewno będzie się podobała;) Pozdrawiam Cię Gosieńko cieplutko;) Buziaczki;)
OdpowiedzUsuńW sumie często tak jest, że człowiek się złości lub stresuje, a potem - z innej perspektywy - cała sytuacja wydaje się po prostu zabawna. I można zrobić z tego anegdotkę:)
UsuńGosiulka, cieszę się, że karteczka Ci się podoba i wierz mi na słowo - po złożeniu jest kompletnie "plaskata".
Pozdrawiam, ściskam i przesyłam buziaczki:)
Świetne!! Nigdy nie próbowałam tej formy!!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńPiękne wiosenne pudełko :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie:)
UsuńNo nie wiem Małgosiu, jak ty mogłaś wyskoczyć na bazarek w brudnych nogach?? Dzieci to są szczere do bólu, mówią co widzą i myślą:)
OdpowiedzUsuńKartko-pudełko śliczne, powinno rozweselić chorującą:)
Tinko, na szczęście nogi były brudne głównie z tyłu:):):) Ale teraz znów lśnią niepokalaną bladością:)
UsuńPozdrawiam ciepło i z serca.
Cudowne pudełeczko!!! Serdecznie pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam:)
UsuńLovely work!!!!
OdpowiedzUsuńWould you like to follow each other? let me know and I follow you back
Besos, desde España, Marcela♥
wspaniała i zabawna przygoda Cię spotkała :) a karteczka bardzo pomysłowa !
OdpowiedzUsuńDziękuję... a śmieszne przygody jakoś mnie bardzo lubią:)
Usuń